Czasy jakie są, każdy widzi. Niezależnie od statusu społecznego czy pochodzenia, po równo odczuliśmy jak groźna i nieprzewidywalna potrafi być pandemia. Czasem musi być wprowadzony bezwzględny lockdown, który uniemożliwia nam bezpośrednie kontakty z rodzinami/przyjaciółmi/drugą połówką, budzi w nas bunt, niepokój, gniew, uczucie pustki, odczuwamy również samotność, która zdecydowanie nie jest korzystna dla naszego układu odpornościowego. Doświadczamy ograniczeń w każdej sferze życia, w placówkach publicznych, ograniczenia dotykają również komunikacji miejskiej i dużych sklepów sieciowych/supermarketów. Spory procent społeczeństwa został odesłany/oddelegowany do pełnienia swoich obowiązków zza domowego biura. Wielu z nas, z początku zadowolonych z pracy zdalnej, po pewnym czasie odczuło jej negatywne skutki.
Zmęczenie, suchość oczu (również pogorszenie wzroku), brak płynnej komunikacji. Ucierpiały na tym również najmłodsze pokolenia, które swoją edukację (podobnie jak rodzice), pełniły zza biurka w swoim pokoju. Część z nas musiała się również zmierzyć z bardzo utrudnionym dostępem do służby zdrowia/szpitali/placówek medycznych. Niektórzy z nas dodatkowo doświadczali bardzo ciężkich chwil związanych ze śmiercią najbliższych, choćby wskutek wspomnianego już wcześniej wirusa. Jak mimo trudnej sytuacji zachować spokój i nie zwariować? Jak złapać balans i równowagę w tak nieprzewidywalnej rzeczywistości? Bardzo modny w ostatnim czasie stał się self-care. Dbanie o siebie. Nie tylko od zewnątrz (np. o kondycję naszych włosów czy skóry, paznokci, rzęs etc.), ale również od wewnątrz. Prawdziwy self-care to przede wszystkim dbanie o siebie od środka. W maseczkach w płachcie i oglądaniu telewizji, nie ma nic złego. Ale prawdziwe dbanie o siebie i troska o swoje ciało, zaczyna się z poziomu serca i duszy. Pracujemy nad zasobami, odkrywamy nowe hobby i pasje (które sprawiają, że czujemy się pewniejsi siebie, mamy lepszą kondycję i koncentrację), usuwamy z podświadomości blokujące nas przekonania (na przykład dotyczące miłości czy sfery materii-prosperity), pracujemy z lustrem i ciałem, pogłębiamy swoją intuicję, czytamy znaki, piszemy afirmacje. Starannie dopilnowujemy tego co jemy. Pozwalamy sobie na żywieniową wolność, jeśli raz w tygodniu czujemy, że mamy ochotę na kawałek sernika, to sięgamy po niego bez wyrzutów sumienia i poczucia winy. Sięgamy po naturalne soki, octy, kiszonki i pasty do smarowania pieczywa. Jemy codziennie minimum pięć porcji warzyw i owoców każdego dnia.
Dbamy o naszą mikrobiotę spożywając pokarmy z “dobrymi” bakteriami (tj. kefir, kiszona kapusta, ogórki kiszone czy jogurt naturalny). Wspieramy się probiotykami, które dodatkowo pomagają nam utrzymać układ pokarmowy w harmonii i dobrej kondycji. Jeśli czujemy, że coś dzieje się z naszym zdrowiem psychicznym czy fizycznym, bez wahania udajemy się do lekaeza specjalisty. Każdy symptom, który nas niepokoi należy zbadać, zdiagnozować i odpowiednio leczyć. Czasami wcześnie postawiona diagnoza, jest w stanie uratować nam życie. Self-care to również porządki w swojej przestrzeni. Oczyszczenie swojej przestrzeni osobistej, swojego domu, miejsca pracy i sypialni, z wszystkich niskich, zalegających i zastałych energii. Brzmi magicznie, ale jest to bardzo proste. Sprawdzamy przydatność żywności czy kosmetyków. Jeśli są po terminie, kosmetyk nas uczulił, po produkcie spożywczym mieliśmy wysypkę albo biegunkę, wyrzucamy go bez żalu. Każdy przedmiot, który przypomina nam traumatyczne przeżycia, który budzi w nas lęk lub czujemy, że się rozpłaczemy gdy dotykamy go w dłoni, to należy się go bezwzględnie pozbyć. Oczyszczamy przestrzeń z durnostojek, które zabierały i blokowały naszą energię życiową. Pozbywamy się sztucznych kwiatów, rzeczy zepsutych czy nadtłuczonych. Zostawiamy rzeczy piękne, które nam służą, budzą w nas miłe wspomnienia (napełniają nas wysokimi wibracjami). Ulubione książki, świece czy kamienie kładziemy na wierzch, nie chowamy ich po szufladach. Znajdujemy codziennie chociaż pół godziny czasu, tylko dla siebie. Włączamy ulubioną playlistę na Youtube (lub sięgamy po muzykę relaksacyjną, bardzo odpręża między innymi dźwięk bębnów), zapalamy świece czy ulubione kadzidełko i zatapiamy się w krainie relaksu i przyjemności. Sięgamy po ulubioną książkę i ją czytamy, lub po prostu nie robimy nic. Tylko tak nam się wydaje, że nie robimy nic.
Organizm pracuje nadal. Wycisza się i uwalnia od nadmiaru bodźców. Możemy sięgnąć po naszą ulubioną medytację lub zorganizować sobie terapeutyczną sesję przy naszym kąciku mocy.Czym jest kącik mocy? Jest to miejsce w, którym ładujemy nasze akumulatory, wyciszamy się, uspokajamy i napełniamy pozytywnymi wibracjami. Wcale nie musi to być stoliczek z figurką Buddy, kadzidełkiem i kamieniami oczyszczającymi na czakry (nasze centra energetyczne). Chociaż oczywiście może to tak wyglądać. W naszym kąciku możemy postawić nasz ulubiony orgonit, nasze najukochańsze sukulenty i kwiaty, muszelki czy las w słoiku. Ten kącik, ma cieszyć oczy, uspokajać, przenosić nas do krainy wyobraźni, czy do magicznego lasu- bez wychodzenia z domu. Możemy również zająć się malowaniem obrazów np. mandali intencyjnych. Tak, każdy z nas może malować farbami, możemy swobodnie “operować” farbami i dzięki malowaniu wspierać prawo przyciągania. Możemy malować obrazy np. na miłość (na znalezienie odpowiedniego partnera, odcięcie po toksycznym związku), na nową przyjaźń czy dostatek finansowy. Self-care to również pielęgnacja i akceptacja swojego ciała. Pięknie pachnące balsamy do ciała czy ulubiona mgiełka zapachowa, może poprawić nam humor. Najważniejsza jest jednak świadomość swojego ciała. Codzienne dokładanie cegiełki do swojej pewności siebie i samoakceptacji. Self-care to akceptacja i zaufanie. Znalezienie swojej ścieżki, swojego stylu, swojego podejścia do życia. Całe życie chciałaś mieć mullet haircut, ale twoi znajomi Ci odmawiali, twierdząc, że w długich blond warkoczykach wyglądasz dużo lepiej? Zrób to po swojemu, to jest twoje życie i twoje ciało.
Ma być Ci dobrze samej/samemu ze sobą. Masz czuć się ze sobą szczęśliwa i spełniona. Me to właśnie dobry czas dla nas wszystkich, by znaleźć i odkryć swoją własną indywidualną i niepowtarzalną ścieżkę. Może to czas, by świadomość grupowa wzrosła, żeby inne priorytety zyskały na wartości? Może to czas, by wreszcie zauważyć jak ważna jest ekologia, harmonia, równość i tolerancja? Może to właśnie ten czas, by uwierzyć w siebie i przestać być dla siebie najsurowszym krytykiem? Może to czas, by odbudować dobre relacje ze sobą, partnerem i znajomymi? By odbudować zdrowe relacje ze swoim ciałem i wprowadzić zdrowe nawyki? By zadbać o swoje zdrowie, zbadać się, zapobiec różnym dolegliwościom. A jaki to jest czas dla Ciebie?